Jestem w dwóch czasoprzestrzeniach
Pewnie zastanawiacie się co robi wpis na blogu kiedy na jestem na tym szkoleniu w Warszawie, otóż... pojawił się automatycznie a napisałam go w sobotę. Cała zestresowana bo to ja, mała, biedna dziewczynka z Trójmiasta rusza w podróż do wielkiego miasta - Warszawy. Nawet sobie slogan wymyśliłam, a co! "Small grill in the big city" Piękny prawda?
Nie zabrałam mojego laptopa ze sobą, chociaż w planach miałam takie ekstra zdjęcia gdzie to ja wraz z moim laptopem w hotelowym pokoju klepiemy sobie nowy wpis na bloga. Tak, pozazdrościłam innym blogerkom i też tak chciałam. Ale później jak zaczęłam myśleć ile to ja bym musiała tego mojego laptopa dźwigać i mieć go ciągle pod prąd podpiętego, to ja sobie pomyślałam, że to nie wypali - ja i laptop. A potem bym go jeszcze musiała nosić na tym szkoleniu a później szybko ze szkolenia dostać się na pociąg. O nie, tak to ja nie będę się bawić. Więc zostawiłam go w domu, jest bezpieczny (bo ja już sobie jakieś uszkodzenia wyobrażałam, że on mi no wiecie, spada gdzieś, albo że nim walę w krzesło, no nie). Pewnie i tak bym ładnych zdjęć nie zrobiła a na jeden wpis go brać to jest absurd, bo ja przecież ten wpis mogę sobie przygotować wcześniej.
Jak Hermiona ze zmieniaczem czasu - hokus pokus - jestem tu a później tam.
Pewnie sobie teraz siedzę na jakimś panelu szkolenia i się nudzę, albo wręcz przeciwnie, pewnie jestem zaciekawiona. Albo odliczam do końca, albo.... jest wiele możliwości. Bo wiecie, ja się chyba zabawiam w naginanie czasoprzestrzeni. Piszę do siebie z przeszłości czy z przyszłości? Zastanawiam się w którą to stronę idzie? Nie ważne! Bardziej nie interesują fakty:
- Ciekawie jak było w tej Warszawie?
- I czy trafiłam na właściwy peron?
- Czy było fajnie?
- Może kogoś poznałam?
- A może wyszło całkiem odwrotnie niż myślałam?
Ja już pewnie wiem, tzn. ta ja która jest w tej Wawie, bo ja tutaj to jeszcze nie wiem. Ale to jest fajny paradoks, tak wiedzieć i nie wiedzieć w jednej chwili :D
Od zawsze lubiłam takie rzeczy, typu, kosmos, czarne dziury, czasoprzestrzeń. Nie sądziłam że kiedyś będę cieszyć się jak małe dziecko pisząc taki post jak dzisiaj. Bo to dziwnie być "tak jakby" w dwóch miejscach na raz, albo sobie tak myśleć. Przecież mogę sobie pomarzyć, wyobrażać że oto ja władam czasem, hue hue hue (przypomniała mi się Alicja po drugiej stronie lustra i Czas w tym filmie - ktoś widział?).
Z drugiej strony, ile razy śnią mi się rzeczy które się później zdarzają naprawdę. Więc może w tej chwili to już się zdarzyło? Albo się dopiero wydarzy od początku? Bo właściwie kto wie czy istnieją inne wymiary? Prawda?
A jak Tobie mija ten sam dzień? =]