Dlaczego nie recenzuję książek?
Wiele osób zadaje mi to pytanie. Dlaczego nie recenzuję książek skoro znam je od podszewki, skoro potrafię je rozłożyć na czynniki pierwsze, skoro po prostu się na nich znam. Całe życie można mnie widzieć z książkę w ręce (ostatni rok trochę rzadziej, ale jednak).
Odpowiedź na to pytanie jest prosta - była prosta. Nie chciałam urazić autora kiedy książka mi się nie spodoba.
Wiem, że to jest głupie bo w większości książek nigdy nie spotkam autora, lub po prostu autorzy nie czytają recenzji jakichś blogerek. Ale z drugiej strony sama piszę i uczucie kiedy ktoś napisze Ci przykrą recenzję książki nad która pracowało się wiele tygodni czy miesięcy, jest po prostu przykre.
Czasami żałuję że nie zaczęłam recenzować, książki to przecież, jak się okazało, całe moje życie. "Jak się okazało" - wyszło podczas rozmowy z mamą. Zadałam mojej rodzicielce pytanie "Jaka pasja, hobby, konik, był ze mną od zawsze? Co takiego towarzyszyło mi przez całe moje życie? Co mimo upływu czasu nadal jest ze mną?" Mama odpowiedziała mi krótko.
Mama odpowiedziała że są to książki pod każdą postacią - czy to te które nałogowo czytam, czy te które piszę ukrywając się przed światem. I nawet te książki które są tomikami z wierszami. Bo to jestem ja. Ta dziewczyna z książkami.
Dlaczego nie recenzuję książkę? Bo nie pomyślałam że bym mogła, bo myślałam że nie potrafię.
Ale ostatnio coś sobie uświadomiłam - że czas najwyższy wybrać jedną drogę do szczęścia. Ponieważ jeśli masz 10 dróg nie dasz rady zdecydować się na jedną. Czasami z tej jednej można zboczyć na przyległą, ale życie nie stworzy ci przejścia do ostatniej bez konsekwencji. Wszystko ma swoją cenę, zawsze mnie to śmieszyło w serialach o magii - tam ciągle powtarzają że magia ma swoją cenę. Ale jak się okazuje wszystko ma swoją cenę.
Zawsze powtarzam że marzenia to najcenniejsza rzecz. To jest aż do znudzenia moją domeną. Chyba czas aby spróbować czegoś nowego (jak jeden z moich 12 celów na ten rok), zacząć robić to co kiedyś wydawało się nie do osiągnięcia. Bo czas się zmienił. Zmieniła się sposobność. Ale i coś w środku, obok serca. Chcę inaczej pokierować tym co kiedyś wydawało się niemożliwe, chcę być tam gdzie zawsze wyobrażałam siebie, mimo iż nie myślałam że kiedykolwiek tam dotrę.
Bądź głosem, nie echem. - znalazłam kiedyś ten cytat, wiedziałam co oznacza ale nie zdawałam sobie sprawy jak mocny jest jego wydźwięk.
Czasami zapominam jak bardzo pragnę tego co leży na dnie, że nie zdaję sobie sprawy że to dno z dnia na dzień jest coraz dalej, że trzeba skakać teraz, nie za chwilę. Bo jak nie skoczę teraz do tej wody to będzie ona coraz głębsza. A wtedy jest ciężej wstrzymać oddech.
To niesamowite jak ja kocham metafory. Mogłabym metaforami napisać książkę... ale pierw może napiszę jakąś recenzję.