Nowa rzeczywistość to inny świat
Dzień leci za dniem, niby kolejny dzień na nowe możliwości a jednak czuję się jakbym zaczynała się dusić. Nowa rzeczywistość wygląda trochę jak nocny koszmar, ciągle coś zaskakuje albo przytłacza. Czasami odnoszę wrażenie, że to jest jakiś równoległy świat który się powoli wali.
Chociaż, ten świat też nie jest stabilny. Moje zdrowie nie ma się świetnie, cały czas jest coś nie tak, a ja już nie mam siły brać kolejnych tabletek, myśleć o kolejnym dniu na zwolnieniu, ani o kolejnym lekarzu który tylko wzrusza ramionami. A ten koszmar pogarsza fakt, że za dwa tygodnie będę bez pracy. Bo nowa rzeczywistość jest przecież brutalna. A perspektywy brak.
Jednak trzymam się, bo gdzieś na dnie tli się mała iskierka nadziei, która daje lekki uśmiech. Nie jest najgorzej, nie jest też dobrze, ale daję radę. Nie będę marudzić, skupiam się na perspektywie nowego świata w przyszłości. Bo przecież jakiś będzie. Przecież życie idzie dalej!
Trzeba się przystosować, trzeba na nowo budować zwykły dzień, zwykły w nowej rzeczywistości bo tak już teraz będzie. Chyba pierwszy raz mam wrażenie, że czuję coś w rodzaju "będzie dobrze", a nie tak jak zawsze bywało w takich sytuacjach z rozpaczą "co ja mam teraz zrobić?". To taki rodzaj energii, pozytywnej energii do działania, mimo iż nie mam planu.
Kolejny miesiąc będzie pełen ciekawostek, bo będę musiała podjąć kilka decyzji które zadecydują o mojej przyszłości. Ale pierwszy raz mam wrażenie że to mnie nie przytłacza. Dziwnie się z tym czuję, bo to coś nowego dla mnie, ale w pozytywnym odczuciu. Chciałabym przeżyć jeden dzień bez czegokolwiek, taki pusty dzień, gdzie nie istnieje przeszłość ani przyszłość, jest tu i teraz, i sama pustka z czymś w rodzaju czystej energii. Ciekawe jakby to wyglądało.
Maj, zaczyna się cudowny czas na nowe wyzwania, nowe cele, stawianie kroków w nowych sytuacjach. I niby w moim życiu teraz wszystko się wali, to nie przeraża mnie to - sama jestem zaskoczona. Pewnie będę się martwić później bo teraz jestem na jakichś dziwnych, niestandardowych lekach na ból mojej głowy, hahahaha. Ale i tak jest fajnie, przecież wszystko może się zdarzyć.