Jest inaczej, będzie inaczej
Wszystko się zmienia, czas ucieka a życie biegnie do przodu. Słońce wstaje i zachodzi. Fale odbijają się od brzegu. Na łące trawa jest zielona, a niebo wciąż jest niebieskie. Kolejny dzień przychodzi, a za nim tydzień, miesiąc, rok. A wiesz, że mamy już połowę roku?
Napisałam wypowiedzenie z pracy... dawno, dawno temu. Znalazłam nową i już mija kolejny miesiąc kiedy jest mi lepiej. Tak bardzo potrzebowałam zmiany, męczyłam się chociaż udawałam, że jest mi dobrze. Nowe otoczenie, nowe możliwości, to wszystko sprawiło, że chce mi się bardziej. Teraz nie przeszkadza mi nawet to, że do pracy jeżdżę kolejką a nie samochodem. W końcu mam czas na czytanie książek!
Wszystko się zmienia.
W blogosferze huczy od tego że blogowanie nie jest już tym co jeszcze rok temu. Sama przeczytałam kilka "artykułów" o tym że blogowanie umiera. Że "nie mam o czym pisać" jest jedzone jak płatki na śniadanie. Trudno się dziwić, skoro wszędzie jest to samo. Nie ma niczego odkrywczego. Nie cieszą nas już powielane treści, mimo iż napisane są trochę inaczej - ale to wciąż to samo. Albo po prostu nie ma o czym pisać. Sama zauważyłam, że mam coraz mniej czasu na pisanie, a może właśnie nie mam o czym pisać? A może nie chcę pisać kolejnego postu który nie ma już dla mnie sensu? A może po prostu się wypaliłam i te ponad 10 lat w blogosferze jest już moim końcem?
Nie wiem.
Lubię pisać, może kiedyś w końcu wydam swoją powieść która leży jako szkic na półce. Ten blog to najlepsze co mnie spotkało w blogowym świecie. Nie chcę z niego rezygnować, i pewnie tego nie zrobię, ale nie będę pisać jak przez ostatni rok, mimo iż miałam przygotowane posty, to teraz wydają się o "pierdołach" - więc już nie mają dla mnie sensu. Bo posty które wymyśliłam już były, gdzieś wiszą w blogosferze.
Mnie zawsze brakowało dawniej mniej, tej która nie goniła za cyferkami tylko cieszyła się każda literką stukaną na klawiaturze, i mam nadzieję że właśnie takie będzie teraz moje blogowanie. Nie pogonią za popularnością, a wylewanie myśli które jak zawsze kotłują się gdzieś w umyśle i niewiarygodnie mocno chcą się wydostać. Może teraz znajdę motywację do tego by pisać tak jak kiedyś. Bo tak bardzo mi tego brakuje. A przecież książka sama się nie skończy. =]