Dryfowałam po swoim świecie
Czas tak szybko leci, człowiek myśli że zdąży zrobić zaplanowane rzeczy a tu się okazuje, że zaraz jest koniec. Odpłynęłam, jak łódka która nie jest przycumowana linami do brzegu. Wraz z falowaniem fal i szumem morza, dryfuje coraz dalej od brzegu. Nie poczeka na towarzysza, nie poczeka na załadowanie, po prostu odpływa.
Jestem ostatnio tą łódką, nie czekam, nie planuję, po prostu płynę z prądem, a czasami dam się porwać nurtowi, i zdarza mi się zwyczajnie podryfować. Czy żałuję? Czasami tak, bo dni mijają a mi umyka to co kiedyś było ważne, i nadal jest ważne. Czasami nie, bo ten zgiełk zaczyna doprowadzać mnie do szału, ta pogoń, ten pęd.
Nie wiem kiedy przestanie cieszyć mnie ta przygoda, nie wiem kiedy zacumuję i przestanę marzyć o wielkich głębinach. Wiem tylko, że zaczynam tęsknić za swoją przystanią, moimi planami, obowiązkami, marzenia, celami. Bo niby to takie realne ale jak każdy potrzebuję kotwicy w miejscu gdzie czuję, że żyję. Jestem marzycielką, jak wielki kapitan lubię z marzeniami odpływać na szerokie wody. Ale moje serce jest na lądzie bo tam zawsze coś mnie trzyma.
Czasami przypomina mi to czytanie fantasy, bo choć na chwilę odpływasz w nie swój świat, i jest ci tak dobrze, ale później musisz zrobić przerwę i obudzić się we własnym świecie. Bo ileż można? Chociaż z drugiej strony jaki jest ten twój świat? I czy aby na pewno jest to ten właściwy? Zanim odpowiesz obejrzyj "Incepcje".
Odpłynęłam na dość długo, miałam czas aby pomyśleć, aby się po wkurzać ale też i odpocząć. Mam nadzieję, że to co wylęgło się w mojej głowie zaowocuje wspaniałymi celami, zorganizowaniem czasu w nowej rzeczywistości i realizację marzeń w szybszym tempie.
Chyba zacumowałam w nowym miejscu?