Dlaczego cieszę się końcem moich ulubionych seriali?
Dlaczego cieszę się końcem moich ulubionych seriali? Bo będę miała czas. Serio. Wiecie ile zajmuje oglądanie seriali? Wiecie ile czasu marnujesz z każdym odcinkiem? A teraz weź to pomnóż przez ilość seriali jakie oglądasz. Wiem, można zrezygnować i nie oglądać, ale jak nie możesz przestać bo cię tak wciągnęły, to co wtedy?
Dlatego mimo iż lubię pewne seriale, to bardzo cieszę się, że postanowili zakończyć ich produkcje. Poza tym moim zdaniem ciągnięcie serialu który już nie ma sensu jest... bezsensu.
Pół roku temu postanowiłam zakończyć oglądanie każdego pilota nowego serialu. Ponieważ przez to zawsze wciągałam się w kolejny serial, i kolejny, i właściwie ciągle siedziałam i nadrabiałam kolejne odcinki. Z wielu seriali zrezygnowałam świadomie po zakończeniu sezonu. Były fajne, ale nie były wybitnie wciągające. Z niektórych zrezygnowałam bo z odcinka na odcinek były coraz cięższe do strawienia.
Jeśli nie miałabym marzeń związanych z poświeceniem czasu na ich spełnienie, to pewnie bym siedziała i tylko oglądała seriale. Jest wiele naprawdę fajnych, i może niedługo powstaną kolejne niesamowite. Ale czy człowiek powinien skupiać się na tym by żyć serialami? Nie, każdy powinien przeżyć swoje życie, a nie życie bohaterów.
Zamiast oglądać seriale wolę spełniać marzenia, albo przynajmniej zająć się swoimi pasjami.
Hey, ale nie powiedziałam, że nie oglądam seriali w ogóle. Zostały mi tylko te które lubię ponad wszystko. Takie które oglądam od jakiegoś czasu i nie potrafię rozstać się z bohaterami. Zostały takie które uwielbiam ze względu na aktorów i fabuły, oraz takie które mają fabułę związaną z rzeczami które mnie interesują. Kiedyś miałam ich ponad 30, teraz mam ich zaledwie 12 (część w sezonie zimowym, część w letnim) a niedługo będzie ich jeszcze mniej, bo niektóre kończą produkcję. Czy się smucę? I tak i nie. Tak - bo lubiłam bohaterów, lubiłam fabułę i cały pomysł. Nie - bo ile można wałkować, wymyślać, plątać i gmatwać w czymś co było fajne a teraz zaczyna nudzić, oraz widać że naciągają je na siłę.
Są jednak pewne seriale które skończyłam oglądać w pewnym momencie, a się okazało że po kolejnym sezonie przestają go dalej kręcić. I kusi mnie strasznie aby obejrzeć te seriale i na zawsze zakończyć relacje z nimi - czyli np. ciągłe myślenie "jak to się skończyło?". Takim serialem jest np. Castle, ciągle się zastanawiam jak się skończył, bo przestałam go oglądać na początku ostatniego sezonu. I tak, skończę go, ale dopiero wtedy kiedy będę miała na tyle czasu, że będę mogła nadrobić ten serial dla rozrywki.
Ten wpis został zainspirowany tym, że właśnie skończyły się "Pamiętniki Wampirów", tyle się tam działo. I pomimo, że uwielbiałam ten serial to jednak nie jest mi żal że się skończył. Tak dużo się zmieniło kiedy odeszła główna bohaterka, tak bardzo scenarzyści kombinowali, że tak na prawdę to nie było takie dobre jak kiedyś. To samo tyczy się "Słodkich kłamstewek" których ostatni sezon jest w kwietniu. To wszystko za bardzo się pogmatwało, za bardzo przekombinowali. Lecz pewnie będzie mi dziwnie za tydzień kiedy nie będzie kolejnego odcinka.
I pomimo tego iż lubię seriale, to jednak wolę filmy, bo przynajmniej wiem, że za półtorej godziny będę wiedzieć o co chodzi i wszystko się wyjaśni (no może oprócz Incepcji, tam się nic nie wyjaśniło, kto oglądał?... o.O) dodatkowo przeliczając, po filmie masz już czas wolny na inne rzeczy, a po serialu nie do końca bo za tydzień kolejny odcinek.
Niedługo pewnie skończę z czterema serialami na krzyż. Co właściwie nie będzie takie złe. Przynajmniej nie dla mnie ^-^
A jak jest u Was? ^-^